Data: wtorek, 4 Maj 2010 autor: Redakcja
Po katastrofie samolotu prezydenckiego, żałobie narodowej i manifestacji polskości nasunęły mi się refleksje ojczyźniane. Zamyśliłam się nad artykułem Izy Kobielskiej – niebieskiej parasolki – na portalu Sport24.pl. Związek patriotyzmu ze sportem. To bardzo aktualny temat.
Za nami pierwsza runda Grand Prix. W Lesznie na trybunach biało-czerwone flagi. Na balkonach ursynowskich jeszcze niedawno dziesiątki sztandarów z czarnymi wstążeczkami. Ja wywiesiłam uszytą kiedyś na zawody w Bydgoszczy wielką biało-czerwoną flagę. Była teraz oznaką żałoby. A na zawodach Grand Prix wymachuję nią podczas biegów Tomka Golloba. Podczas Mazurka Dąbrowskiego wszyscy unoszą szaliki w barwach narodowych. W Lesznie na Pucharze Świata cały stadion jest biało-czerwony. Na Grand Prix w Pradze wisi na siatce campingu cała kolekcja flag polskich miast żużlowych. Jesteśmy potęgą. Serce rośnie.
![foto](http://www.wtswarszawa.pl/wp-content/uploads/2011/11/poki1.jpg)
My, kibice żużla manifestujemy swoje przywiązanie do barw narodowych. Panowie zdejmują czapki podczas hymnu, a jak któryś się zamyśli, to inni przywołują go do porządku. Wyobraźcie sobie, że tuż przed godziną 19.00 otrzymałam SMS-a takiej treści: ?Speedway Grand Prix – decydujące starcie czas zacząć! Szesnastka najlepszych zawodników rozpocznie walkę o tytuł indywidualnego mistrza świata. Tysiące gardeł, tysiące serc i jedno hasło: POLSKA! Walka o każdy metr toru, tu nie mam miejsca na sentymenty. Zdobyć szczyt świata to znaczy stanąć na najwyższym stopniu podium ? bezcenne. Gorące pozdrowienia z Leszna, ze stadionu Smoczyka ? miejsca nieznającego ograniczeń do sportowych emocji ? Iza?.
Wybacz kochana, że zacytowałam bez skrótów Twoją wiadomość, ale bardzo chciałam się ze wszystkimi podzielić tą radością bijącą z oczekiwania na wspaniałe zawody. Nie była to wiadomość o znajomych, o pogodzie, o kieckach. Tylko speedway. Jedna baba drugiej babie wysyła takie pozdrowienia. To się nie zdarza w zwyczajnym szarym życiu. Chciałam ją wtedy wyściskać i ucałować, ale byłam 500 kilometrów dalej. W ursynowskim pubie Champions4ever wraz z trzydziestką żużlowych fanatyków. Skromne finanse nie pozwoliły mi na ten wyjazd. Ale miałam bezcenną możliwość obserwować zdziwioną minę starszego pana rodem z Bristolu – od roku mieszka w Polsce, który przyszedł do baru kibicować Jasonowi Crumpowi. Usiadł sobie blisko ekranu i co chwilę odwracał głowę zdumiony naszą reakcją. Przeżywaliśmy biegi z udziałem Polaków tak hałaśliwie, że facet marszczył się co chwilę.
![foto](http://www.wtswarszawa.pl/wp-content/uploads/2011/11/poki2.jpg)
Wypytywał mnie po angielsku, skąd taki desant kibiców żużla. Ano, zlikwidowali nam Roostera, więc przenieśliśmy się na Ursynów. Inne puby preferują piłkę nożną i nie gwarantowały naszej grupie obejrzenia meczów żużlowych podczas transmisji futbolu. Trudno w Warszawie o takie miejsce. A właściciel Champions4ever zapewnił nam gościnę w sezonie 2010. I nawet wiedział, kto to jest Emil Sajfutdinow! Choć jest byłym piłkarzem i pochodzi z Cypru. Teraz jestem spokojna o oglądanie transmisji ligowych. Ale wyjazdy przede wszystkim!
![foto](http://www.wtswarszawa.pl/wp-content/uploads/2011/11/poki3.jpg)
Emocji na żywo nie zastąpi żaden monitorek. Dzięki obcowaniu z żużlem moja kuzynka – Polka urodzona w Anglii wróciła ciałem i duchem do swoich korzeni. Kupiła niedawno domek nad Dunajcem. Mieszka pod Londynem, ale przyjeżdża co roku do Polski, ma szalik biało-czerwony i paszport z orłem. Zaczęło się we Wrocławiu na SWC w 2005 roku. Pierwsze w życiu zawody żużlowe. Zafascynowana atmosferą nagrywała aparatem filmiki: okrzyki ?Polska!? i uniesione szaliki podczas zwycięstw Polaków. Przy Mazurku Dąbrowskiego już płakała jak bóbr. Następnego dnia chciała oglądać Panoramę Racławicką i pomnik ofiar Katynia. Tydzień później kibicowała Januszowi Kołodziejowi w Tarnowie podczas IMP. Minął rok i Basia na Markecie w Pradze czuje się jak ryba w wodzie, rozmawiając z kibicami z Poole i łysymi kibolami spod Zielonej Góry w Hospudce pod Hvezdom. W innych okolicznościach takie kontakty byłyby nie do pomyślenia. Ale w Pradze na GP? ?Mala Polsko? jak mówią Czesi. Manifestujemy swoją tożsamość narodową. Stadiony żużlowe są biało ? czerwone. My, kibice żużla – dumni, że jesteśmy Polakami. ?Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy?!
Podobne artykuły:
- Gadżety żużlowej kobiety
- Od Tequili do Maryli
- Czas podsumowań sezonu 2009
- Maneta do końca i sandał
- Rozterki konkursowe
Tagi: Blog Jawki
Kategoria: Blog Jawki | Komentarze (0)