Data: wtorek, 20 Sierpień 2013 autor: Redakcja

SEC-272x150

Szczelnie wypełniony stadion im. Anatolija Stiepanowa w Togliatti podczas II rundy odnowionego cyklu Indywidualnych Mistrzostw Europy ? Speedway European Championships (SEC) był ukoronowaniem wielu miesięcy pracy kilkudziesięciu osób. 16 tysięcy żywiołowo reagujących kibiców, doskonała organizacja, transmisja z niespotykanym do tej pory zasięgiem dla sportu żużlowego na antenie Eurosportu ? te czynniki sprawiły, że dzień 10.08.2013 r. przeszedł do historii światowego speedwaya. I choć w wielu kwestiach moje zdanie będzie, z wiadomych powodów, mocno subiektywne, to po tej sierpniowej przygodzie z rosyjskim speedwayem w Togliatti sami uświadomiliśmy sobie (i wielu innym osobom), że?

?niemożliwe staje się możliwe!
Tymi słowami Sławomir Kryjom, dyrektor sportowy cyklu, opisał na Twiterze wjazd na stadion Taia Woffindena i Hansa Andersena. Dzień wcześniej obaj zawodnicy występowali do późnych godzin wieczornych w rozgrywkach brytyjskiej Elite League. Spodziewając się problemów komunikacyjnych, prosiliśmy Micka Hortona, właściciela klubu Coventry Bees, o przesunięcie rozpoczęcia meczu z Wolverhampton Wolves o godzinę, aby umożliwić startującemu w barwach Wilków Woffindenowi swobodną możliwość transferu na lotnisko zaraz po zakończeniu meczu. Brytyjski promotor postawił jednak zaporowe warunki, żądając od nas kilkunastu tysięcy funtów za przesunięcie meczu. Z taką samą prośbą do brytyjskiego klubu zgłosił się sam Tai, któremu rywalizacja w SEC niezwykle przypadła do gustu. Horton pozostawał nieugięty i w ten sposób podróż brytyjskiego zawodnika mocno skomplikowała się.

Aby zabezpieczyć się na możliwość ewentualnych opóźnień lub innych zdarzeń losowych, zarówno Tai, jak i Hans mieli zabukowane dwa alternatywne loty. W pierwszym przyjętym wariancie niezbędny był również bardzo szybki transfer obu zawodników w Moskwie między lotniskami Domodiedowo a Wnukowo. W normalnych warunkach przejazd samochodem trwa godzinę, a jeśli na trasie pojawiają się korki, to nawet trzy. Zawodnicy dzięki usłudze Moto Taxi (motocyklowa taksówka) przemieścili się między lotniskami w 35 minut i godzinę przed rozpoczęciem zawodów mogli napić się herbaty w stadionowej restauracji.

Transfer ludzi i motocykli wyzwaniem logistycznym
Ze względu na obowiązujące prawo praktycznie wszyscy organizatorzy, członkowie ekipy telewizyjnej, którą w zdecydowanej większości stanowili Polacy, zawodnicy czy mechanicy musieli mieć wyrobione wizy na wjazd na terytorium Rosji. Choć w pewnym momencie pojawiła się presja czasu, ostatecznie wszyscy uzyskali odpowiednie wpisy w paszportach i mogli bez przeszkód przekroczyć granicę. Dla osób przyzwyczajonych do podróżowania po Unii Europejskich wyrobienie wizy i kontrola paszportowa rzeczywiście mogły stanowić trudność, jednak przy odpowiednim zaplanowaniu całego wyjazdu, transfer ludzi nie był tak dużym wyzwaniem logistycznym jak transport motocykli?

Wszyscy w pamięci mieliśmy problemy polskich drużyn drugoligowych, które niejednokrotnie wybierały się do Równe na mecze ligowe. Celnicy w różny sposób traktowali motocykle sportowe, które nie były zarejestrowane w żadnym urzędzie, a próbowano je przewieźć przez granicę. Dlatego podjęta została decyzja o zabraniu wszystkich motocykli jednym transportem. Już w środę w Toruniu mechanicy większości zawodników stawili się ze sprzętem. Trzy transportery pomieściły również inne narzędzia, opony, a także materiały organizatorów związane z brandingiem stadionu. Przejazd do Togliatti z Torunia zajął niespełna dwie doby (łącznie z oczekiwaniem na przeprawę na granicy). Na granicy nie wystąpiły jakieś niespodziewane problemy, których nie dałoby się pokonać.

Bariera językowa nie taka groźna
Nie ukrywam, że była to jedna z moich większych obaw. Większość załogi One Sport rozpoczynała edukację w szkołach już wtedy, kiedy język rosyjski nie był obowiązkowy. I choć praktycznie wszyscy z nas posługują się językiem angielskim lub niemieckim w stopniu zaawansowanym, to dla większości znajomość rosyjskiego ograniczała się jedynie do kilku podstawowych zwrotów. Patrząc na problem z drugiej strony, język angielski nie jest powszechnie używanym językiem przez Rosjan. Wszyscy pracownicy miejscowego klubu Mega-Lada byli jednak niezwykle pomocni oraz przyjaźni (na pierwszy rzut oka wydawało się, że w klubie pracują same kobiety!). Ale językiem angielskim operowali tylko niektórzy i to na poziomie podstawowym.

Mimo to obie strony chciały zorganizować te zawody jak najlepiej, dlatego ostatecznie zawsze znaleziony został wspólny język. Szczególnie zapamiętałem scenę z jednej z odpraw, kiedy wydawało nam się, że zostaliśmy dobrze zrozumiani w kwestii opasek na rękę niezbędnych w parku maszyn. Chwilę po spotkaniu urokliwa blondynka Nastia, pracująca w klubie, podeszła do nas ze swoim iPhonem i za pomocą aplikacji tłumaczącej zapytała, czy na pewno o to nam chodziło. Z tego powodu nieoceniona okazała się też rola Adama Krużyńskiego, który dzięki swoim doświadczeniom biznesowym, doskonale zna realia rosyjskie oraz świetnie posługuje się językiem rosyjskim.

Rosyjski profesjonalizm i gościnność
Kiedy udało się przełamać barierę komunikacyjną, większość rzeczy wydała się prosta. Klub Mega-Lada zarządzany przez stanowczego prezesa, Aleksieja Stiepanowa (syn zamordowanego Anatolija) zorganizowany jest perfekcyjnie pod każdym względem. Każda osoba zna swoją rolę w tej układance i bardzo przykłada się do swojej pracy, począwszy od dziewczyn pracujących w administracji, poprzez cały sztab szkoleniowy, a skończywszy na chłopakach, którzy zostali oddelegowani do pomocy przy wieszaniu banerów i rozkładaniu elementów sceny do prezentacji. Aleksiejowi bardzo zależało, aby cały świat za pośrednictwem Eurosportu zobaczył, że jego klub potrafi zorganizować piękne zawody.

Choć licencję kierownika zawodów FIM mam stosunkowo od niedawna, już zdążyłem zauważyć, w jak różny sposób organizatorzy podchodzą do organizacji międzynarodowych zawodów. W Togliatti nie było najmniejszych problemów. Kiedy zasugerowaliśmy, że można by odświeżyć park maszyn, szybko znalazło się kilku pracowników z wiadrami farby, którzy szybko pomalowali wskazane elementy. Kiedy ze względu na kontuzję Sebastiana Ułamka na listę startową nagle wskoczył Danił Iwanow i niezbędny był plastron z numerem 19, którego wcześniej nie zrobiliśmy (bo o takim numerze zadecydował dopiero Frank Ziegler, przewodniczący jury), rosyjski klub w ciągu dwóch godzin potrafił zorganizować nowy tył plastronu z odpowiednim numerem. W momencie gdy zawodnicy potrzebowali transportu z lotniska w Samarze do hotelu Sputnik, pracownicy Mega-Lada czuwali nad tym, aby wszyscy zostali o czasie odebrani i przewiezieni w odpowiednie miejsce. Był to wspaniały pokaz profesjonalizmu. Z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że organizatorzy zawodów rangi mistrzowskiej mogą się od Togliatti uczyć.

O gościnności Aleksieja Stiepanowa mogliśmy się przekonać nie tylko na bankiecie bezpośrednio po zawodach, ale przede wszystkim dzień później. Po późnym śniadaniu zostaliśmy zabrani nad Wołgę, gdzie mogliśmy wykąpać się i wypłynąć na środek olbrzymiego rozlewiska, skorzystać z jego skuterów wodnych, a później zjeść złowionego chwilę wcześniej jesiotra przygotowanego na wielkim grillu. A na sam koniec pojechaliśmy do baru karaoke, gdzie wspólnie zaśpiewaliśmy najnowszy przebój zespołu Bon Jovi Because we can. Słowa refrenu pasowały jak ulał do tego, co udało nam się zrobić dzień wcześniej!

Eurosport robi różnicę
Odrębny akapit należy poświęcić pracy ekipy telewizyjnej, która realizuje transmisję dla Eurosportu. Mam niewątpliwą przyjemność pracować z profesjonalistami, dla których praca w telewizji jest nie tylko źródłem utrzymania, ale przede wszystkim prawdziwym hobby. Są to ludzie, którzy zdają sobie sprawę, że razem możemy zbudować produkt o zupełnie nowej jakości. Pracując w czasie zawodów w wozie transmisyjnym, można łatwo dostrzec zaangażowanie i oddanie dla dobra projektu. Nowatorskie ujęcia wykorzystujące kamery GoPro (nie tylko z kasków zawodników, ale też z błotników czy taśmy startowej) oraz tzw. HeliCam (kamera na małym, ręcznie sterowanym helikopterze) pokazują ich innowacyjne podejście.

Wypełniony po brzegi stadion w Togliatti owacyjnie witający na najwyższym stopniu podium swojego idola, Emila Sajfutdinowa w transmisji telewizyjnej Eurosportu sprawiał niesamowite wrażenie. Kiedy tłum kibiców zaczął śpiewać narodowy hymn po przemowie gubernatora obwodu samarskiego, Nikołaja Merkushkina (przekładając na polskie realia to odpowiednik premiera w obwodzie samarskim!), wszystkich ciarki przeszły po plecach. A wszystko to w samej Europie za pośrednictwem Eurosportu obejrzało na żywo 6 milionów ludzi!

Rosja otwiera się na świat!
Gdyby na trybunach w Togliatti mogło się pomieścić 30 tys. widzów, II runda SEC zgromadziłaby taką widownię. W tygodniu przed zawodami skończyły się bilety, ale telefon klubowy wciąż nie przestawał dzwonić z pytaniami o dostępność wejściówek. Bilety na zawody kosztowały 350 rubli, a na czarnym rynku cena oscylowała w okolicach 500 rubli (standardowa cena biletu na meczu ligowym wynosi ok. 100 rubli). Widok tysięcy ludzi oczekujących na otwarcie bram przypomniało mi zainteresowanie żużlem w Polsce niespełna 20 lat temu. I widok ludzi, którzy wbiegają na stadion i rezerwują po cztery rzędy miejsc dla siebie i swoich znajomych również przywołał wspomnienia z pierwszych rund GP organizowanych w Polsce.

Dlaczego BSI nie zorganizowało do tej pory rundy GP w Togliatti? Według mnie zdecydowała tutaj różnica mentalności. Brytyjczycy podchodzili chyba do sprawy zbyt roszczeniowo, szczególnie w kwestiach transportu. Dla nich bariera językowa również mogła być trudniejsza do zaakceptowania. Polacy i Rosjanie, nawet kiedy nie bardzo potrafili zrozumieć język, zawsze znajdowali rozwiązanie problemu. I dzięki tej współpracy całe środowisko żużlowe przekonało się, jak ważny dla rozwoju światowego speedwaya jest rynek rosyjski.

W 2018 roku w Samarze odbędą się Mistrzostwa Świata w piłce nożnej. Szefem tego projektu ma zostać Aleksiej Stiepanow. Jestem przekonany, że dzięki niemu po tych zawodach wszyscy mieszkańcy Europy Zachodniej definitywnie zmienią zdanie na temat Rosji i Rosjan. Bo już II tegoroczna runda SEC ewidentnie pokazała, jak wielki potencjał tkwi na Wschodzie Europy!

Wojciech Jankowski
odpowiedzialny z ramienia organizatora SEC za transmisje telewizyjne na antenie Eurosportu

zdjęcia: Jarosław Pabijan (www.speedwayeuro.com)

Podobne artykuły:

    None Found

Podziel się na:

  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Blogplay
  • Blip
  • Blogger.com
  • co-robie
  • Dodaj do ulubionych
  • Drukuj
  • email
  • Flaker
  • Forumowisko
  • Gadu-Gadu Live
  • Google Buzz
  • Grono.net
  • MySpace
  • PDF
  • Pinger
  • Twitter
  • Wykop
  • Yahoo! Bookmarks
  • Yahoo! Buzz
  • Śledzik
  • RSS

Tagi: , , , , , , ,
Kategoria: Piórem po torze, Wojciech, WTS | Komentarze (0)

Zostaw odpowiedź

(Tutaj wpisz kod z powyższego obrazka)