Data: wtorek, 20 Październik 2009 autor: Redakcja
Taki napis widniał na fladze wiszącej na bydgoskim płocie. Poznałam wszystkich czterech dzielnych autorów tego dzieła, stworzonego ponoć w godzinę. Znam ten spontan. Sama nie mogłam zasnąć w noc poprzedzającą Grand Prix. Rajzefiber przedwyjazdowy, jak mówią kibice ze Świętochłowic!
Niestety, nie spotkałam ich na trybunach, ale za to powitanie z Mariuszem z Poznania było niebywałe. Wskoczyłam mu na klatę z radości i o mało nie wylądowaliśmy na ziemi ku uciesze gapiów zapełniających trybuny. Mariusz jest fanem PSŻ- tu oczywiście, ale zawsze spotykamy się niespodziewanie w Lesznie czy w innym odległym mieście żużlowym. Mamy sobie mnóstwo do opowiedzenia, bo łączy nas miłość do żużla, a nie do siebie nawzajem, o co mogliby niesłusznie podejrzewać nas postronni obserwatorzy. Jak dzieci, jak dzieci ? wpadliśmy sobie w ramiona jak szaleńcy.
Podobnie było z Karoliną i Maćkiem z Piły ? ich także się nie spodziewałam. Natomiast Koper z bratem – kibice z Lublina ? żadna nowość! Oni zawsze jeżdżą na ważne zawody. Obok nas siedziała ekipa z Ostrowa Wielkopolskiego i Krosna. Ania, studiująca w Warszawie szybko znalazła wspólnych znajomych w tej grupce. Zaimponowała mi ostatnio wyjazdami na GP do Krsko i Terenzano. No proszę, rośnie nam nowe pokolenie żużlowych łazików. Na GP Włoch uszyła flagę biało ? czerwoną z napisem Krosno. Powiesiła w Bydgoszczy obok mojej flagi Warszawa. Był to znak, gdzie mają się gromadzić kibice ze stolicy.
Przyjechaliśmy autokarem pod stadion, ale tylko 10 osób poszło pod bramy w kolejkę, reszta się porozchodziła. Trzymaliśmy im miejsca na przeciwległej prostej. Poniżej kłębił się tłum z Gniezna i Rybnika, a ponad nami najlepsze miejsca zajęli tubylcy z Bydgoszczy. Rozgrzewali się zapewne alkoholem, bo później w trakcie zawodów co jakiś czas spadał na nas z góry jakiś nietrzeźwy osobnik. Ciekawe, bo przy bramkach ochrona dokładnie eliminowała wszelkie próby wnoszenia napojów, nawet soki w kartonikach lądowały na stercie butelek i puszek?
Gdy wszyscy ?warszawscy emigranci? dotarli na zajęte miejsca , wybrałam się na spacerek po koronie, żeby spojrzeć na park maszyn. A tam z nosem przy siatce śliczna Iza -podprowadzająca Startu Gniezno, nasza gwiazda majowego pokazu mody kibica żużlowego w Roosterze. Dopiero zaczęła studia w Bydgoszczy, a już na twarzy barwy flagi rosyjskiej z jednej strony (wiadomo, Emil), a drugi policzek ? czerwień i biel. Szybko pobiegła przywitać się z naszą grupą. Gdy już ściemniało się, dotarła wraz z dziewięcioletnim Patrykiem rodzina Grzybowskich z Gniezna. Trzyletni Franuś, bohater ostatniego felietonu, musiał zostać z dziadkami w domu, bo nie zniósłby trudów podróży i zimna w październikowy wieczór. Jestem pewna, że byłby zafascynowany pokazem fajerwerków. Do muzyki z filmu ?Piraci z Karaibów? wystrzeliwały w rytm akcentów pióropusze iskier. Patryk oglądał je z otwartą buzią. To jego pierwsze GP! Miał na szczęście zimową kurtkę i czapkę.
W naszej grupie była osiemnastoletnia Kasia, która przyjechała z tatą nieprzypilnowana w kwestii stroju. Rozumiem, że trzeba w tym wieku pokazać zgrabne nogi i talię, ale? Mój dzielny syn opatulił Kasię swoją białą kufajką z kapturem bez rękawów, później jeszcze czarnym polarem. Sam owinął się flagą biało-czerwoną. Nos też miał czerwony, ale liczy się gest! Po zawodach szybko znaleźliśmy się w ciepłym autokarze, a po drodze zatrzymaliśmy się w barze na frytki i gorącą herbatę. Do Warszawy dotarliśmy o 4:00 nad ranem.
Powrotna droga była dość spokojna, natomiast podróż do Bydgoszczy to jazda bez trzymanki. Najpierw oglądaliśmy na DVD Zlatą Prilbę z czeskim komentarzem, a potem prowadziłyśmy z Agnieszką konkursy wiedzy o żużlu. Trudno było wyłonić autorów poprawnych odpowiedzi, bo wszyscy wykrzykiwali zamiast zgłaszać się spokojnie. Udało się wyłonić w drodze dogrywki najlepszego zawodnika. Został nim Janek, autor projektu stadionu na Spójni. Ku swojemu wielkiemu zdziwieniu odebrał nagrodę główną ? czarny polar z logo WTS ? u i Roostera.
Każdy mógł kupić taki polar w naszym autokarze. Oj, przydał się ciepły ciuszek na bydgoskim stadionie. Bo zimno było bardzo! Nie to co majowa wyprawa na Motoarenę. Wtedy obwiesiliśmy autokar szalikami Falubazu i Apatora, teraz flagami biało-czerwonymi!
Podobne artykuły:
- Od Tequili do Maryli
- Gniezno ? Piła ? jedna siła!
- Debiutanci i kombatanci
- ?póki my żyjemy
- Józek, nie daruję ci tej nocy!
Tagi: Blog Jawki
Kategoria: Blog Jawki | Komentarze (0)